Idealne rzęsy - 4 najlepsze maskary, mój Must Have

 


Idealny makijaż to idealne rzęsy. Bajecznie długie, gęste, podkręcone to marzenie każdej z nas. Zmysłowe, zalotnie spojrzenie. Chcemy być kontrowersyjne, zmysłowe i seksowne. Oczy są zwierciadłem duszy. Jak wśród miliona dostępnych tuszy znaleźć ten idealny. To jak szukanie przysłowiowej igły w stogu siana, szczególnie że na półkach w drogeriach asortymentu mamy pod dostatkiem. Oto 4 najlepsze maskary, które pomogą ci osiągnąć efekt WOW.

Wszystkie chcemy mieć wspaniałe rzęsy. Każda z nas jest inna. Moje rzęsy są jasne, więc prawie niewidoczne. Nie są też zbyt gęste. Niestety. Dlatego przez długi czas niestrudzenie metodą prób i błędów szukałam tego właściwego tuszu. W końcu się udało.
Pamiętajcie. Z wyborem właściwej maskary jest tak, jak z szukaniem odpowiedniego faceta, nie zawsze od razu się trafia. Nie wiem jak wy, ale ja często za nim kupię, sprawdzam miliony wpisów, rankingów i komentarzy. Niestety nawet wtedy, zakup może okazać się totalną porażką. Czy też za nim kupicie tusz, starannie oglądacie szczoteczki? Zastanawiacie się, czy wybrać silikonową, czy może tradycyjną z gęstym, długim włosiem? Wodoodporny, a może nie. I tak gdybając, metodą prób i błędów udało mi się wyselekcjonować 4 najlepsze i 3 najgorsze tusze do rzęs, z jakimi miałam styczność. 

Za nim kupisz na co zwrócić uwagę 

Po pierwsze zwróć uwagę na rodzaj szczoteczki
Pamiętam, że kiedyś, zanim pojawiły się silikonowe szczoteczki, krążyła plotka, że najlepsze są oversize z gęstym grubym włosiem, które wspaniale podkreślają i wydłużają rzęsy. Później nadeszła era sylikonowych szczoteczek i wszyscy zapomnieliśmy o przeszłości. Obecnie możemy sklasyfikować około 12 podstawowych rodzajów szczoteczek dostępnych na rynku. Wiedziałyście, że mamy do wyboru, aż tyle? Ja nie wiedziałam. Każda z nich dostosowana jest do innego rodzaju rzęs. 

Do dyspozycji mamy szczoteczki:
• silikonowe
• gumowe
• w kształcie grzebienia
• w kształcie stożka
• mikro
• oversize
• płaskie klasyczne
• klasyczne z włosia
• z główką jak grzybek
• wygięte
• w kształcie kulki

Jest ich tyle, że na szczegółowy opis każdej postanowiłam przeznaczyć kolejny osobny wpisy. Moim faworytem jest sylikonowa szczoteczka z krótkimi włoskami, która wygląda jak kolce kaktusa. Dla moich rzęs to idealne dopasowanie. 

Po drugie zastanów się, czy wolisz gęsty tusz, czy bardziej wodnisty
Tusz nie może być zbyt gęsty, bo ciężko go właściwie rozprowadzić na rzęsach. Powstają wtedy grudy, a nadmiar tuszu, szybko się kruszy i w dodatku wygląda to mało estetycznie. Lepiej poprawić kilka razy, niż ściągać nadmiar z rzęs. Za każdym razem też trzeba wycierać szczoteczkę z nadmiaru tuszu i tracimy wtedy jego zawartość. Tusz w miarę upływu czasu sam zaczyna gęstnieć, więc to twój wybór.

Co do tuszy o wodnistej konsystencji to pojawia się inny problem. Rozlewają się, strasznie się mażą i nie kryją tak, jak powinny. Najgorsze jest jednak to, że nie spełniają swojej funkcji, malują niedokładnie wszystkie włoski i efekt jest mizerny, a nawet koszmarny. Udało mi się kiedyś nabyć, taki fenomen, po wytuszowaniu rzęs, wyglądały gorzej niż przed. 

Po trzecie nie zawsze drogo oznacza lepiej 
Cena w przypadku tuszu chyba ma najmniejsze znaczenie. Jeśli udało wam się znaleźć tani tusz, który wspaniale spełnia wasze oczekiwania to po co przepłacać. Udało mi się kupić drogo i uwierzcie mi, wcale nie był perełką. Do dziś jestem wściekła, że wyrzuciłam pieniądze w błoto, choć oceny miał niezłe. Dzięki temu jestem bogatsza o jedno doświadczenie, gdy znajdziesz ten właściwy tusz, trzymaj się go, chyba że zniknie z rynku. 

Po czwarte, jaki wybrać wodoodporny, a może nie?
Zatrzymajmy się na chwilę. Nie jestem zwolenniczką wodoodpornych. Wiem, że wodoodporne nie rozmazują się i dłużej się trzymają na rzęsach. Mnie jakoś nie przekonują. Fakt nie rozmazują się pod okiem, jednak ciężko je usunąć.

Nie wiem czemu, być może to wina genów, karnacji, nie wiem, w którą szufladę to włożyć. Na moich oczach wszystkie się rozmazują. Najlepsze więc są sztuczne rzęsy, nie wymagają poprawiania, wycierania tzw. pand, ale nie o tym tu. Jeśli chodzi o mnie to, być może nie udało mi się kupić jeszcze takiego wodoodpornego, który by się nie rozmazał. Być może przez moje łzawiące oczy, które wręcz zalewają się łzami, gdy idę w słońcu lub pod wiatr. Więc prawie zawsze wyglądam jak spłakana. 

Ranking 4 najlepszych maskar, które udało mi się znaleźć 



Infinito

Collistar Mascara Infinito - niewodoodporny
Od pierwszego zakupu zdobył moje serce i zostanie tam chyba na zawsze. Na pierwszym miejscu od wielu lat, w mojej kosmetyczce. Dawno temu kupiłam go przypadkiem na promocji i zakochałam się w nim do szaleństwa. Przede wszystkim pięknie podkreśla i wydłuża rzęsy, starannie je rozczesując i tworząc wrażenie wachlarza, już za pierwszym pociągnięciem szczoteczki.
Ma idealną konsystencję, nie jest ani zbyt gęsty, ani też zbyt rozcieńczony. Utrzymuje się długo, nie rozmazuje i nie kruszy. Nie wyobrażam sobie innej maskary. To mój must have w kosmetyczce. Cena także nie jest zbyt wygórowana, bardzo przystępna i zawsze można kupić w promocji. Ja jestem zakochana i oczarowana nim, moje rzęsy też.
Wada, bo wszyscy mamy wady, szybko wysycha. Niestety. 


SizeUp

Sephora Collection Size Up 
Drugi nowo odkryty całkowicie przypadkiem. Mianowicie pobiegłam do Sephory, pani przy kasie podsunęła mi dostępny w promocji tusz z Sephora Collection Size Up. Nie byłam przekonana. Opakowanie średnio zachęcające, a typ szczoteczki klasyk oversize — duża, z grubym włosiem. Całkowicie nie moja bajka. Pani udało się jednak mnie przekonać i za niecałe 20 zł nabyłam to cudo. Teraz wiem, że było to było najlepiej zainwestowane 20 złotych. Jestem zachwycona, tusz jest wprawdzie gęsty i trzeba zebrać jego nadmiar, ale kryje wspaniale. Wydłuża i zwiększa objętość, rzęsy wyglądają jak sztuczne. Nie skleja, nie kruszy się, nie rozmazuje się pod oczami. Bardzo długo wygląda wspaniale na rzęsach nawet w upalne dni.
Wada podczas malowania trzeba uważać, szczoteczka jest ogromna i może zostawiać odciski na powiekach. Niestety, ale zawsze można przetrzeć patyczkiem. 


Telescopic

Loreal Telescopic 
Na trzecim miejscu mojej listy ex aequo znajdziecie dwa tusze. Pierwszy to Loreal Telescopic z sylikonową szczoteczką. Używałam go od zawsze i mam do niego sentyment. Jest moim kołem ratunkowym, np. gdy zdjęłam sztuczne pierwszy tusz, po jaki sięgnęłam był właśnie ten.
Telescopic przede wszystkim wspaniale wydłuża rzęsy i ich nie skleja, co chyba najważniejsze. Dzięki silikonowej szczoteczce dociera nawet do najmniejszych rzęs starannie je wydłużając. Dzięki temu rzęsy wyglądają na gęstsze. Marka Loreal w tym przypadku od wielu lat jest niezawodna. W dodatku cena jest bardzo atrakcyjna, w porównaniu do jakości. Dostępny na każdą kieszeń, wydajny i długo zachowuje trwałość. Nie rozmazuje się, wspaniale kryje całą długość rzęs.
Wady nie podkręca rzęs, kruszy się i niestety wymaga poprawek w ciągu dnia. 

Volume Glamour

Bourjois Volume Glamour 
Tusz firmy Bourjois mogę zaliczyć chyba do klasyki masakr. Po raz pierwszy zaczęłam go używać jeszcze w liceum, jest na rynku już od wielu ładnych lat. Do dziś muszę przyznać, że jakość nadal zaskakuje. Zawsze niezawodny i atrakcyjny cenowo. Wspaniale podkręca i wydłuża rzęsy, dając wrażenie, że jest ich dużo.
Wady niestety rozmazuje się pod okiem i podobnie jak Telescopic, trzeba co jakiś czas ponownie wytuszować rzęsy. 

3 najgorsze moje wybory

Czasem kupujemy coś, a później tego żałujemy. Jeśli chodzi o zakup tuszy niestety też spotkałam na swojej drodze kilka, które całkowicie mnie rozczarowały. Do dziś nieznane mi są powody tych wyborów. Myślę, że powodem mogło być zakup na szybko, brak dostępu do moich ulubionych lub zwyczajna ciekawość. Czasem lubię eksperymenty i potrzebuje zmian. Nie wiem jak wy, ja na tych zmianach nie wyszłam dobrze. 

Moja czarna lista – nie kupię więcej 

Diorshow Iconic Overcurl


Diorshow Iconic Overcurl marki Dior– wodoodporn
Zaznaczę ją jako numer jeden. Dlatego, że najbardziej mnie rozczarowała, szczególnie że jest to produkt Dior. Miałam nadzieję, że w tym przypadku marka też zobowiązuje, niestety. Mam nadzieję, że trafiłam po prostu feralnie, albo coś z nią było nie tak.
Szczoteczka jest lekko wygięta, więc powinna wspaniale wydłużać i podkreślać rzęsy. Powinna, ale osadza się na niej tyle tuszu, że można by nim wymalować cały garnizon, a co za tym idzie rzęsy stają się ciężkie i zostają na nich grudy. Zanim zaczniesz malować, ten cały nadmiar trzeba wytrzeć za każdym razem w chusteczkę, czyli marnujemy sporą jego ilość. Czynność należy powtórzyć kilka razy, bo pierwsze pociągnięcie nie jest wystarczające i trzeba dotrzeć do każdej rzęsy.
Cena jak na Dior przystało, mi udało się kupić w promocji, ale i tak żałuje tego zakupu. Nie polecam, choć czytałam wiele pochlebnych opinii na jej temat. Mam nadzieję, że to jedyny lekko nieudany produkt tej marki.
Zalety, gdy uda ci się przebrnąć przez cały rytuał możesz cieszyć się długimi, gęstymi rzęsami przez cały dzień. 

4Lashes

4Lashes 
Sztywna dwójka to maskara firmy 4Lashes. Jeśli chodzi o odżywki do rzęs (czytaj) to firma 4Lashes jest matką jednej z najlepszych odżywek. Odżywka, którą wypuścili na rynek to istne cudeńko. Inaczej się rzecz ma w przypadku maskary. Tusz tej firmy to całkowity niewypał.
Jest dziwnie tłusty, maże się i ślizga po rzęsach. Tak jakby w ogóle nie miał ochoty zostawać na nich. Jednak jeśli chodzi o inne miejsca jak powieka, policzek, lusterko, czy koszula to i owszem. Malując rzęsy czułam się jak dziecko w przedszkolu, które pomalowało wszystko dookoła łącznie z całym sobą farbami, ale nie kartkę. Tusz zostaje na powiece, pod powieką, na palcach, ubraniu wszędzie tylko nie na rzęsach. Po wytuszowaniu co przyszło mi z ogromną trudnością, moje rzęsy wyglądały strasznie. Jakbym ich w ogóle nie miała. Na oku pojawiła się ciemna gruda.
To była istna katastrofa, podejścia zrobiłam dwa, tusz wylądował w śmiechach. Szkoda czasu. 

Collosal Volum


Maybelline Collosal Volum 
Trójka. Znam markę Maybelline nie od dziś, pewnie wy też i nie wiem co im się stało, że utworzyli taki tusz. Jednak każdemu zdarzają się gorsze dni. Więc to cudo w ogóle im nie wyszło. Moim rzęsom absolutnie nie pasował.
Strasznie się maże, jest albo zbyt rzadki, albo zbyt gęsty. Nie wiem, kiedy jest gorszy. Szczoteczka maluje całe powieki, a gdy na czubkach rzęs starasz się wytuszować więcej, żeby je podkreślić, odbijają się na oku jak pieczątki. 


Na szczęście zawsze mam jakąś dodatkową w kosmetyczce i mogę szybko naprawić błąd. Po tych doświadczeniach postanowiłam już nie eksperymentować, znalazłam swoje magiczne rozwiązania i tego mam zamiar się trzymać.

Chętnie poznam wasze opinie i wasze must have w kosmetyczce. Bez, której maskary nie wyobrażacie sobie życia?  

Komentarze

Popularne